wtorek, 5 lutego 2013

2. "Jesteś kochany!"


   Wszystko wokół się rozmazało. Hermiona widziała tylko słabe przebłyski światła. Nie kontaktowała. Szatynka poczuła, że ktoś szarpie ją za ramiona.
-Hermiona! -usłyszała. -Miona, otwórz oczy ! Hermi, weź ! Mama mnie zabije, jeśli cię zabiłem. W sumie, to będę mógł ci powiedzieć, jak mi przykro. To nawet dobry pomysł.
Szatynka uniosła lekko kąciki ust.
-Ty nawet, kiedy ktoś uderza się w głowę musisz żartować, Fred? –powiedziała, siląc się na jak najbardziej wesoły ton.
-Jestem George –mruknął rudzielec.
-Przepraszam…
-Żartowałem, jestem Fred! – bliźniak wyszczerzył zęby w uśmiechu. Po chwili jego twarz znów stała się poważna. –Nic ci nie jest?
Szatynka spróbowała usiąść. Niestety, wszystko wokół zrobiło salto, a ona opadła na kamienną posadzkę. Fred złapał ją delikatnie za ramię i podciągnął do pozycji siedzącej. Usiadł obok dziewczyny.
-Dlaczego tak pędziłaś? –spytał.
-Zostawiłam w Pokoju Wspólnym  naszyjnik, jedyną pamiątkę po babci –odpowiedziała Hermiona.
-Chodzi o ten naszyjnik? –bliźniak wyciągnął z kieszeni srebrny medalion na cienkim łańcuszku.
-Och, Fred! –Hermiona wzięła przedmiot do ręki.-Skąd wiedziałeś, że to mój?
-Cóż… Z tyłu jest wygrawerowany napis „ Dla jedynej na świecie wnuczki Hermiony”. Jest jakaś inna w Gryffindorze.
-Jesteś kochany!
Hermiona z trudem uniosła się na rękach i pocałowała bliźniaka w policzek. Chłopak spłonął rumieńcem. Spuścił głowę. Jest słodki, gdy się rumieni… Zaraz,  Hermiono, o czym ty myślisz?!
-Możesz wstać? –spytał, próbując ukryć swoje zażenowanie.
Hermiona, trzymając się ściany, powoli spróbowała wstać. Gdy już stała na nogach, zachybotała się i runęła w dół. Znów zaliczyłaby spotkanie z podłogą, gdyby nie silna ręka łapiąca ją za nadgarstek i  przyciągająca do siebie. Znalazła się w ciepłych ramionach Freda.
-To chyba oznacza nie –mruknął chłopak, po czym wziął szatynkę na ręce.
Dziewczyna uderzyła chłopaka w klatkę piersiową.
-Postaw mnie! –zażądała.
Chłopak zaśmiał się.
-Jeśli chcesz rozwalić głowę, to proszę.
 Hermiona założyła ręce na piersiach i odwróciła głowę. Fred zachichotał.  Z daleka zobaczyła swoich przyjaciół, rozglądających się niecierpliwie.
-Freddie…
Chłopak zarumienił się dziko, gdy usłyszał, że dziewczyna mówi do niego w ten sposób.
-Jeszcze raz dziękuję… Jak mogę się odwdzięczyć?
Chłopak uśmiechnął się.
-Wiesz, dziś po przyjeździe, tak na przywitanie lata robimy z Georgem taki seans, jak w tym… Co jest duży ekran, taki biały i na nim takie te, straszne obrazki się ruszają, no…
-Kino i horrory.
Hermiona jeszcze raz przetworzyła w myślach wypowiedź Freda i zaczęła śmiać. Chłopak nie mógł wytrzymać, dołączył do niej. Musiał przyznać, że ten śmiech był zaraźliwy. W końcu doszli do przyjaciół szatynki. Ginny od razu doskoczyła do niej. Ron, widząc, że kujonka jest niesiona przez Freda, poczerwieniał ze złości.
-Martwiliśmy się! –krzyknęła.- Gdzieś ty była?
-Chciałam iść po naszyjnik, wpadłam na Freda, uderzyłam się w głowę, nie mogłam wstać, Fred miał mój naszyjnik, oddał mi go, nie mogłam wstać, no i on mnie tu przyniósł- Gryfonka wyrzuciła z siebie wszystko jednym tchem.
-No dobrze, fajnie, ale niedługo odjeżdża pociąg, a ty przymilasz się do Freda! -warknął Ron.
Szatynka od razu przestała się uśmiechać. Bliźniak postawił Hermionę na ziemi, nadal obejmując ją lekko w pasie.
-Nie musisz krzyczeć, Ronald –powiedziała ostro.
Ruszyła do przodu, zostawiając przyjaciół z tyłu. Nadal kręciło jej się w głowie.
-Tak?! –usłyszała krzyk Rona.- A skąd wiemy, że nie kłamiesz?! Że nie łazisz gdzieś z Fredem po salach i nie obściskujesz się z nim?! Skąd mamy pewność?!
-Ron!
-Tak, Hermiono! Przyznaj, że on cię…-nie dokończył, ponieważ Fred złapał go za szyję.
-Ty dupku! – krzyknął. –Jak możesz?! Uderzyła się w głowę, przez chwilę była jak nieżywa, a ty takie rzeczy mówisz?! Brzydzę się tobą, Ronald! Między mną i Hermioną nic nie ma, i nigdy nie będzie!
Fred puścił purpurowego na twarzy chłopaka i podszedł do płaczącej szatynki.
-Chodź, idziemy – szepnął, po czym wziął Gryfonkę na ręce i podszedł z nią do swojego bliźniaka i Lee Jordana.
***
-Wspaniale, Ronald! –Ginny siedziała w przedziale.
Obok niej stała Luna, z poważnym wyrazem twarzy, co u niej było niezwykłe. Niedaleko blondynki siedział zgorszony Neville. Tylko Harry miał beznamiętny wyraz twarzy. Nie wiedział, czy ma bronić przyjaciółki, czy najlepszego przyjaciela, jak mu się wydawało, po grób.
-Jak mogłeś tak powiedzieć?- spytała Luna.
Jej głos był twardy i poważny. To w ogóle do niej nie pasowało.
-No, ej –mruknął Ron.- Nie zrobiłem nic bardzo złego.
-Nic bardzo złego?!- Neville aż wstał.- Wykrzyczałeś jej w twarz, że obściskuje się z Fredem, tylko dlatego, że niósł ją na rękach! W dodatku pewnie chciałeś dodać, że poszła z nim do łóżka!
-No, niby tak, ale…
-Ronaldzie Weasley! –krzyknęła Ginny.- Jeśli w tej chwili nie pójdziesz, i nie przeprosisz Hermiony na kolanach, powiem o wszystkim mamie!
-No dobra, już idę –Ron wstał i ruszył do drzwi. Za nim podążyli Ginny, Neville i Luna. Tylko Harry został w przedziale.
-Ktoś musi pilnować bagaży –mruknął Wybraniec.
***
Między mną i Hermioną nic nie ma, i nigdy nie będzie!
Za każdym razem, gdy Hermiona wspominała te słowa, czuła dziwne ukłucie w sercu. W końcu nic nie czuła do Freda. A przynajmniej tak sobie wmawiała. Kolejna łza spłynęła jej po policzku. Poczuła, jak ktoś ją ociera.
-Nie płacz, mała –George potargał jej włosy.- Nasz brat to po prostu palant.
-Yhym, taki sam jak ty –powiedziała wesoło, szturchając bliźniaka.
George napchał sobie policzki czekoladowymi żabami, zaczął nimi pluć i mówić:
-Jestem Ron – świnia, uwielbiam pluć i żryć wszystko!
Dla efektu zachrumkał. Wszyscy wpadli w niekontrolowany śmiech. Fred upadł na podłogę i zataczał się ze śmiechu.
-Starczy tego dobrego, gorąco się zrobiło.
Wstała, mając zamiar otworzyć okno. Fred złapał ją za kostkę i pociągnął w dół. Dziewczyna wywróciła się, prosto na roześmianego bliźniaka. Spojrzała mu w oczy. Przez chwilę czuła się dobrze. W tym momencie drzwi się otworzyły, a stanął w nich Ron. Widząc roześmianą dwójkę Gryfonów spurpurowiał ze złości. Chciał coś krzyknąć, ale wściekła Ginny kopnęła go w kostkę. Hermiona wstała, otrzepała ubranie i stanęła naprzeciwko Rona.
-Czego chcesz?- spytała, patrząc mu odważnie w oczy.
-Przeprosić.
-Hmm?- Hermiona uniosła jedną brew.
Ron westchnął. Uklęknął na kolana i wziął Hermionę za ręce.
-Hermi, wybaczysz mi? Byłem dupkiem, kompletnym.
-Jeszcze się zastanowię, Ronaldzie.
Chłopak przygasł. Wstał i podszedł do drzwi.
-Jak się zastanowisz, daj znać.
Hermiona zaśmiała się wesoło.
-Już ci wybaczyłam.

***
-Nareszcie jesteście!
Pani Weasley od razu ich przywitała. Wyściskała każdego z osobna.
-Idźcie na górę, zostawcie rzeczy, odświeżcie się i zejdźcie na kolację! Pewnie jesteście zmęczeni, więc dziś nie musicie ni robić!
Hermiona wraz z Ginny pierwsze znalazły się w swoim pokoju. Szatynka zabrała kosmetyczkę, ubrania i poszła do łazienki. Odświeżyła się, oczy pociągnęła czarnym tuszem. Założyła czarne rurki, niebieską bluzkę w czarne kropki, białe trampki. Włosy upięła w koka. Wyszła z łazienki i wpuściła Ginny. Usiadła na łóżku i czekała na Rudą. Kiedy Weasleyówna wyszła, obie udały się na obiad. Ruda z uśmiechem usiadła obok Harry’ego, który aż przetarł okulary na jej widok. Miała krótkie, zielone spodenki, bluzkę koloru kości słoniowej i czarne trampki. Usta miała pociągnięte błyszczykiem. Zaśmiała się i usiadła wygodnie na „swoim” miejscu. Po obu stronach szatynki usiedli bliźniacy. Gwizdnęli na jej widok.
-No, bo, Hermiono...- zaczął George.
-Dla kogo się tak wystroiłaś? – dokończył Fred.
-Dla gnoma z podwórka –odpowiedziała wesoło Hermiona.
W dobrych humorach zjedli kolację. Potem dziewczyny udały się na górę. Hermiona założyła swoją  letnią piżamę. Składała się ona z krótkich, czarnych spodenek i białej, cieniutkiej bluzki na ramiączkach. Do ręki wzięła koc, a na nogi włożyła puchate, brązowe kapcie. Uśmiechnęła się na widok Ginny w długiej koszulce do połowy ud, spod której prześwitywały zielone spodenki. Obie dziewczyny udały się na strych. Tam, o dziwo, stały dwie, duże, pluszowe kanapy oraz trzy fotele. Naprzeciwko mebli usytuowany był wielki plazmowy telewizor.
-Skąd wy go wzięliście?- spytała zdziwiona Hermiona.
-Mamy swoje sposoby –wyszczerzył się Fred.
*************************************************************************************
No, to jest 2 rozdział xD Tak, jeszcze dziś xD Mój komputer zaprzestał buntu, i oto jest ! J Mam nadzieję, że błędów za dużo nie było, i że zaciekawiłam czytelników ^^ Końcówka trochę marna, ale nie umiem jej zmienić na lepszą, także nie bijcie, plis xD
Takie pytanko do was:
Lubicie czytać z podkładem muzycznym? Dodawać muzykę do rozdziałów??

8 komentarzy:

  1. Oczywiście, że lubimy z podkładem!
    Oho, horrory! Coś czuję, że Hermionka będzie tak strasznie wystrachana, że w efekcie przytuli się do -a jakże inaczej!- Fredzia ?
    Mam rację ? A może będzie odwrotnie ;P? Głupi Ron -.- Temu zawsze coś nie pasje ;/ Kretyn jeden, buc i baran. Haha ;) Urocze było to w przedziale ^^ Czekam na ciąg dalszy! Pisz szybciutko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne^^. To było słodkie jak Fred wziął ją na ręce. A Ron, jak zwykle, zazdrośnik. ;D Pisz kolejny rozdział, mi właśnie będą się zaczynały ferie, więc może też zacznę pisać bloga? Chociaż może zostawię tę funkcję specjalistom.;> Mam nadzieje, że dodasz coś znowu, bo jak nie... Zresztą nieważne. ;)
    Straaasznie dużo weny życzę.
    P.S. Jasne, że z podkładem! Co to byłoby za czytanie bez muzyki?

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc tak: Genialne!
    Seans z Horrorami - cudo.
    Niesienie na rękach - podwójne cudo.
    Jedno wielkie WOW *-*
    Bardzo mi się podoba Twój blog, mam nadzieje ze szybko coś dodasz *-*

    Pozdrawiam, czekam na następny i zapraszam do siebie.
    ~Clar

    Ps. Szkoda ze ron jest zazdrosny, ale ktoś musi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam jedno pytanko.^^ Kiedy nowy rozdział? Czekam z niecierpliwością na następną notkę. Błagam, nie każ mi długo czekać.;>
    P.S.Oby Twój komp się nie buntował tak często. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nawał konkursów przedmiotowych, lekcji, itd. ALE ! Dzisiaj zaczęłam pisać, więc myślę, że jutro popołudniu, ewentualnie wieczorem będzie rozdział :)

      Usuń
  5. Co mnie cieszy akcja rozwija się powoli, bez pośpiechu. Fred... co można powiedzieć skoro czyje coś do niej to po co mówił NIGDY! ehh zrozum tu takich xD No nie przedłużam rozdział świetny czekam na jeszcze i zapraszam do mnie na http://historia-jakiej-nie-znaliscie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Normalnie zarąbiste
    Nie chcę cię zgasić i wiem że to nie jest bardzo ważne ale mam takie pytanko
    Od kiedy Luna występuje w czwartej części? O:o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A od chwili, gdy zaczęłam to pisać. Powiem to, co często powtarzam: to jest MOJA historia, charaktery bohaterów mogą się zmienić, a jeśli zechce, żeby nagle Hermiona zaczęła codziennie chodzić na imprezy, tak będzie!! Staram się trzymać kanonu jak to możliwe, ale niektórych bohaterów tak lubię,że muszę dać ich teraz ;3 więc jeśli kanon pójdzie się utopić, przepraszam, ale czasami nie da się inaczej.

      Usuń